Niedziela, 4 grudnia 2011
Kategoria z innymi osobami poza rybą
Niegowa
Włodowice
Niegowa
Mirów
Wyruszylem o 12.20. Z początku nawet słonko sie pokazywało, ale niedługo później zrobiło sie pochmurno. W Kromołowie krótki postój celem uzupełnienia zapasów węglowodanów. W Pomrożycach juz chciało mnie zwiać z drogi. Takie silne podmuchy wiatru zachodniego były. Przy okazji mogłem zobaczyć nowy kawałek nawierzchni asfaltowej, który położono na odcinku Mirów - Niegowa. Jeszcze pobocza są nieskończone, ale jedzie sie tam juz o wiele lepiej. W Niegowej stwierdziłem, ze starczy na dziś, ze pora wracać, by do kościółka zdążyć. Ponieważ wiatr był na tyle silny, ze tam na górze trudno byłoby sie przebrać, uczyniłem to tradycyjnie w Mirowie. Tym razem chowając sie przed wiatrem w budkach WC. Troche zjadłem. Jakis telefon i dalej w drogę powrotną ruszylem o 14.20. Zaczęło padac, chyba dlatego, ze od kilku dni wszyscy marudzili, ze mega susza jest w Polsce. Dodatkowo wiatr sie odwracał i musiałem mu stawić czoło. Na Górze Włodowskiej natrafiłem na starszego wiekiem, lecz młodego duchem bikera, który próbował zdajsie zdobyć pieczątkę do punktów na odznakę PTTK. Mówił mi że wczoraj pokonał rowerem 80km, dzis 35, co przy tej pogodzie wydaje sie byc niezłym wynkiem. W Kromołowie na skrzyżowaniu juz było tyle wody, ze hamując płynąłem :D. Do domu dotarlem o 15.50.
- DST 47.70km
- Teren 6.00km
- Czas 02:21
- VAVG 20.30km/h
- Sprzęt GIANT ATX830
- Aktywność Jazda na rowerze
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj