Triathlon?
No moze nie triathlon, bo zamiast pływania, było chodzenie, ale po kolei. Ostatnio po pielgrzymce na Jasną Górę, zdefektowany rower zostawiłem u Ryby i stał tam do dziś. Dziś po pracy udałem sie do sklepu rowerowego po części, no i ze sklepu po rower. W sumie sporo przejechałem tydzień temu z tym defektem i myślałem ze moze pojade tak do DG, ale jednak stwierdziłem ze to koło za bardzo chodzi na boki, a że sie jeszcze trzyma na swoim miejscu, to cud po prostu, bo zacisk ośki przedniej był uszkodzony, po tym jak sie łożyska zatarły i wypchały zacisk. Zatrzymałem sie zatem spowrotem pod wcześniej nawiedzonym rowerowym. Gość zachęcił mnie do kupna nowego koła, bo ośki nie chciał mi wymienić, bo było juz po godzinie zamknięcia sklepu, a on tam obsługiwał jeszcze ostatniego klienta. Pożyczyłem od niego kombinerki zeby odkręcić resztki zacisku, ale ani nie drgły, wiec stwierdziłem ze podjadę nim do biura i tam są jakieś narzędzia, wiec tam se przełożę koło i pojadę do domu. Po drodze wpadłem do Biedry po chleb. W biurze jakoś udało mi sie odkręcić resztki zacisku, ale bez młotka sie nie obyło. No i chce zamontować koło, a zorientowałem sie ze go nie zabrałem spod Biedry. Pobiegłem tam, ale koła juz nie było. Rower zatem został na weekend w biurze, a ja wróciłem pociągiem, bo po 18tej nie kupie nigdzie kolejnego koła :)
- Aktywność Bieganie
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy. Komentuj